Legenda o Trzech Królach okiem astrologa

Gdy się tedy narodził Jezus w Bethlehem Juda, we dni Heroda króla: oto Mędrcy ze wschodu słońca przybyli do Jerozolimy.
Mówiąc: Gdzie jest, który się narodził król Żydowski?
Albowiem widzieliśmy gwiazdę jego na wschód słońca, i przyjechaliśmy pokłonić się jemu.”

Ewangelia wg św. Mateusza r. II 1,2 w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka

 

Legenda o Gwieździe Betlejemskiej i Trzech Królach bierze swój początek z 2 rozdziału Ewangelii wg św. Mateusza, który tu przytoczyłem w pięknej szesnastowiecznej staropolszczyźnie księdza Jakuba Wujka. Lektura tego krótkiego tekstu od wieków pobudzała wyobraźnię wielu historyków, astronomów i… astrologów. O samej Gwieździe Betlejemskiej wiele już napisano. Badaczy pochłaniało zagadnienie czy była zjawiskiem rzeczywistym, nadprzyrodzonym, wyobrażeniem czy też tylko literackim zabiegiem mającym dodać aury niezwykłości narodzinom Jezusa.

Choć jest to temat interesujący, a może dla wielu osób nawet frapujący, Gwiazda Betlejemska nie jest jednak tematem tego artykułu, choć będę do niej nawiązywał. Zainteresowanych fenomenem Gwiazdy odsyłam do obszernej monografii Jarosława Włodarczyka Tajemnica Gwiazdy Betlejemskiej, bo trudno dodać coś więcej w tej sprawie.

Swoje zainteresowanie skupiłem na postaciach Trzech Króli. Kim byli? Co zobaczyli na niebie? Skąd byli przekonani o narodzeniu Króla? Nie ma żadnych przesłanek, by twierdzić, że był wówczas jakiś zwyczaj zalecający odwiedzanie nowo narodzonych władców. Nie było też zwyczaju, by odwiedzać następców tronów i składać im hołdy – hołdy składano władcy, który zasiadał na tronie, jako oznakę poddaństwa. Byłby to zresztą bardzo dziwny zwyczaj zważywszy realia tamtych czasów i realia tamtego rejonu świata, od wieków niespokojnego do dziś. W istocie rzeczy jedynym władcą, któremu składano hołdy był cesarz rzymski. Król Herod był poddanym, choć z pewnym zakresem autonomii, cesarza rzymskiego, więc hołdy mógł przyjmować jedynie od swoich poddanych. Jeśli więc hołd złożony dziecięciu był jedynym takim dziwnym w gruncie rzeczy przypadkiem, to – zakładając historyczność tego wydarzenia – jak głębokie przekonanie o niezwykłości i wyjątkowości tego króla musieli mieć ci trzej pielgrzymi, aby wyruszyć w daleką i niebezpieczną podróż!?

Nie wiadomo ilu ich naprawdę było. Św. Mateusz nie wymienia ani ich liczby, ani ich imion. Dopiero anglosaski mnich Beda Czcigodny (Venerabilis) żyjący w latach 673-735 podał, że było ich trzech, a nawet wymienił ich imiona: Kacper, Melchior i Baltazar. Inne wersje opowieści wspominają nawet o 12 królach.

Przywykliśmy obecnie mówić i pisać o nich powszechnie jako o Trzech Królach. Czy rzeczywiście byli królami i przynieśli dary? Zwyczaj uznawania ich za króli wziął się z jednej strony zapewne z proroctw, w których mówiono o królach, którzy pewnego dna przybędą i złożą dary:

Królowi Tarszisz i wysp
przyniosą dary,
królowie Szeby i Saby*
złożą daninę.
I oddadzą mu pokłon wszyscy królowie,
wszystkie narody będą mu służyły.

(Ps 72,10-11)

Zaleje cię mnogość wielbłądów –
dromadery z Madianu i z Efy.
Wszyscy oni przybędą ze Saby,
zaofiarują złoto i kadzidło,
nucąc radośnie hymny na cześć Pana.

(IZ 60,6)

* (Szeba – prawdopodobnie Etiopia, Saba – południowa Arabia (Jemen))

Z drugiej strony największy wpływ na rozpowszechnienie się wersji o hołdzie Trzech Króli miało prawdopodobnie pewne rzeczywiste wydarzenie. Otóż w 66 r. n.e. po 9-miesięcznej podróży przybył do Rzymu król Armenii Tirydates I, aby złożyć hołd cesarzowi rzymskiemu Neronowi i otrzymać z jego rąk królewską koronę. Tiridates I przybył oczywiście nie sam, lecz towarzyszył mu olbrzymi orszak złożony z członków jego rodziny, służby i 3000 jeźdźców. Hołd i koronację Tirydatesa świętowano przez długi czas i wizyta ta trwale zapisała się w pamięci świadków i w źródłach historycznych. Nic więc dziwnego, że tak bardzo oddziaływała na wyobraźnię i wpłynęła na ubarwienie historii o hołdzie Trzech Króli.

W cytowanym na początku fragmencie Biblii autor tego pięknego przekładu, ksiądz Jakub Wujek, użył jednak słowa „mędrcy”. W najstarszych źródłach greckich użyto wyrażenia magoi (μάγοι). Kim byli owi magoi?

Magami nazywano kapłanów zoroastrianizmu – pierwszej monoteistycznej, do dziś istniejącej religii założonej przez Zaratasa, perskiego kapłana i proroka nazywanego przez Greków Zoroastrem. Nazwa mag (staroperski: maguš, kurdyjski: magi, awestyjski: Goghu, Madejski: magu) odnosi się do członków plemienia lub kasty kapłańskiej plemienia wchodzącego w skład ludu Medów z Wyżyny Irańskiej. Niektórzy wywodzą tę nazwę z sanskryckiego maga oznaczającego kapłana kultu słonecznego. Warto wspomnieć, że wymieniony wcześniej Tirydates I był także kapłanem zoroastrianizmu i miał w swoim orszaku również innych magów.

Nie ma zgodności co do datowania okresu, w którym żył i działał Zaratas. Wg tradycyjnego poglądu ten wielki wtajemniczony pojawił się w Babilonie w VI w. p. n. e. Był pochodzenia perskiego i krewnym króla Cyrusa I Wielkiego. Cyrus I podbił Babilon w 539 r. Znany był z wielkiej tolerancji religijnej i pozwalał podbitym ludom na zachowanie ich rodzimych tradycji. Dlatego też i magowie babilońscy mogli bez przeszkód kontynuować swe zajęcia. Szybko też rozpoznali w Zaratasie wielkiego wtajemniczonego. Mało tego, Zaratas obdarzony był darem jasnowidzenia. To Zaratas wtajemniczył ich w arkana sztuki gwiaździarskiej, które jemu samemu zostały objawione, w tym przekazał im definicję i znaczenie Zodiaku. Zaratas uczył kapłanów, że gwiazdy są zewnętrznym, materialnym przejawem świętych duchowych istot otaczających Ziemię. Stąd w istocie bierze swe znaczenie nazwa Zodiak – od greckiego zoa, czyli żywa istota, a nie – jak uważa się powszechnie – od zwierząt, czyli greckiego ζῴδιον – zōidion,. Zodiak więc to nie krąg zwierząt, lecz krąg żyjących duchowych istot. Zaratas nauczał kapłanów, że każdy znak Zodiaku jest równy, tj. każdy liczy po 30 stopni. Zdefiniował Zodiak w ten sposób, że gwiazdę Aldebaran umieścił w środku znaku Byka. Po przeciwnej stronie zaś, w środku znaku Skorpiona umieścił gwiazdę Antares. W ten sposób gwiazdy Aldebaran i Antares tworzą oś świata i punkt odniesienia. Odtąd w tym systemie współrzędnych były zapisywane pozycje ciał niebieskich, jakie znamy z odkopanych tabliczek glinianych. Chciałbym podkreślić, że ta definicja nie jest definicją spekulatywną lub arbitralną, lecz opiera się na jasnowidzeniu Zaratasa. Zdefiniowanie Zodiaku zdecydowanie ułatwiło kapłanom/magom obliczanie cykli planetarnych i przewidywanie ich układów w przyszłości. Odzwierciedleniem tej nauki Zaratasa może być Księga Objawienia św. Jana (Apokalipsa), opisująca wizję Boga zasiadającego na tronie i oddające mu cześć 4 istoty, jedna podobna do lwa, druga do wołu, trzecia z ludzką twarzą i czwarta podobna do orła. Wielu badaczy upatruje w tych istotach powinowactwo ze znakami odpowiednio: Lwa, Byka, Wodnika i Skorpiona oraz królewskimi gwiazdami leżącymi w tych znakach. Ezekiel opisał podobne istoty i nazwał je Cherubinami. Podobna wizję w ub. stuleciu miał R. Steiner, co opisał w swoich wykładach o hierarchiach niebieskich.

Magowie w Chaldei poza sprawowaniem ceremonii religijnych zajmowali się tworzeniem kalendarzy do celebrowania tych ceremonii we właściwe dni roku. Do tego potrzebne było im obliczanie położenia przede wszystkim Księżyca i Słońca oraz innych ciał niebieskich. Chaldejczycy, będąc utalentowanymi matematykami, doszli w tych zadaniach do daleko posuniętej perfekcji i nauczyli się obliczać z wyprzedzeniem pozycje ciał niebieskich, a swoje kalendarze odciskali pismem klinowym w glinianych tabliczkach.

Obok strony matematycznej magowi oddawali się również kontemplacji gwiaździstego nieba i gdy osiągali stan świadomości podobny do stanu między jawą i snem, objawiały im się obrazy wyrażające znaczenie kontemplowanych układów gwiazd i planet, i ukazywały im się w tych wizjach mające nastąpić wydarzenia. Zgodnie z ich przekonaniami ruch ciał niebieskich był manifestacją woli bogów kierujących wszystkimi sprawami na Ziemi, a misją kapłanów było zrozumienie tej boskiej woli i harmonizowanie wszelkich ludzkich działań z tą wolą. Dlatego otrzymane przekazy ze świata gwiazd komunikowali swym królom i doradzali im co mają w konkretnych sytuacjach robić.

Zaratas przekazał swoim uczniom proroczą wizję przyszłych czasów. R. Powell twierdzi, że Zaratas uczył swoich uczniów, że kiedyś ponownie przyjdzie na świat. Powinni zachować czujność i umieć odczytać znaki, które wówczas w stosownym czasie pojawią się na niebie. Wtedy niech przyjdą z darami, bo na świecie pojawi się zbawca ludzkości, który następnie umrze, by później wrócić w chwale. Pozostawił im wskazówkę, że narodzi się powtórnie, by przygotować drogę Mesjaszowi i podkreślał, jak ważne jest, by zostało to rozpoznane we właściwym czasie.

Stąd przez stulecia tak wielką wagę przywiązywano w Babilonie do obserwacji wszelkich znaków na niebie. Tak więc, można powiedzieć, że wówczas narodziła się zapoczątkowana przez Zaratasa tradycja Magów, której ostatnimi przedstawicielami byli właśnie Trzej Królowie, tradycja oczekiwania i przygotowywania się na przyjście Mesjasza i czuwania, by nie przegapić właściwych znaków to zapowiadających, twierdzi R. Powell.

Mamy tu do czynienia z pewną tajemnicą, trudną obecnie do zrozumienia. Proszę zwrócić uwagę, ci trzej przedstawiciele starej sztuki gwiaździarskiej przybyli złożyć hołd założycielowi późniejszej największej religii na Ziemi, a wówczas zaledwie dziecku. Co się za tym może kryć? Warto zauważyć także, że kapłani babilońscy działali tylko do 75 r. n.e. Po tym czasie zniknęli całkowicie z kultury Zachodu, podobnie jak cała kultura babilońska. Dopiero na początku ub. stulecia zaczęto odkopywać jej pozostałości. W tymże stuleciu odkryto stary Zodiak używany przez Babilończyków.

Wg R. Powella tymi Trzema Królami, którzy odwiedzili Jezusa byli dawni uczniowie Zaratasa, którzy ponownie wcielili się w tym czasie. Jednym z nich był Pitagoras. To on inkarnował się jako mag, który ofiarował Jezusowi złoto – symbol mądrości i inteligencji.

Jak pamiętamy, Cyrus I po zdobyciu Babilonu uwolnił Żydów i polecił im odbudować świątynię w Jerozolimie. I był on właśnie drugim królem, który przyniósł kadzidło – symbol pobożności, oddania.

W tym samym czasie żył w Babilonie także prorok Daniel, który był niezwykłą osobowością. Mimo, że był Żydem, cieszył się niebywałym uznaniem Babilończyków, którzy nazywali go Belteshazzaar. Narodził się później jako trzeci król, który złożył hołd Jezusowi i znany jest dziś pod bardzo podobnym imieniem Baltazar. Przyniósł mirrę symbolizującą odkupienie i wolę.

Jakie znaki zauważyli na niebie Ci uczniowie Zaratasa? Ewangelia św. Mateusza wspomina gwiazdę, którą zobaczyli na wschodzie (lub wschodzącą). Co kryje się za hołdem Trzech Magów?

Jan Kepler, którego także zajmowała ta sprawa, zainspirowany zaobserwowanym w grudniu 1603 r. złączeniem Jowisza i Saturna (do których zbliżył się wkrótce Merkury, a w października 1604 r. Mars i pojawiła się nowa, nieznana gwiazda w Wężowniku), wyliczył, że tą legendarną gwiazdą Trzech Mędrców mogła być również koniunkcja dwóch największych znanych planet Układu Słonecznego: Jowisza i Saturna w znaku Ryb, która trzykrotnie wystąpiła w 7 r. p.n.e., do których kilka miesięcy później, w marcu, dołączył także Mars. R. Powell idąc tym tropem doszedł do wniosku, że takim szczególnym dniem był 5 marca 6 r. p.n.e., dzień pełni Księżyca w Pannie (symbolika Panny: kłos zboża symbolizujący chleb, czystość, dziewictwo). Powell twierdzi, że to w tej konfiguracji Magowie doczytali się znaku objawiającego pojawienie się nieprzeciętnej indywidualności. Z proroctw jasne było dla nich, że ta indywidualność pojawi się w Judei symbolizowanej przez Ryby. Saturn był symbolem Żydów, a Jowisz symbolizował króla. Powell podaje nawet, że odkopano tabliczkę z pismem klinowym zawierającą obliczenia astronomiczne dotyczące tego szczególnego czasu, nie podał jednak więcej szczegółów.

Interesujące informacje można znaleźć w uznawanych przez kościół katolicki objawieniach Anny Katarzyny Emmerich (AKE). Podaje ona, że Trzej Królowie nie wyruszyli w podróż od razu, lecz dopiero po 9 miesiącach. Dopiero podczas pełni Księżyca w Bliźniętach 25/26 listopada 6 r. p.n.e. wyruszyli w podróż z Mezopotamii. Podróżowali głównie nocą. W nocy z 25 na 26 grudnia 6 r. p.n.e. dotarli do Jerozolimy straciwszy jednocześnie z oczu widok prowadzącej ich gwiazdy. Wtedy dowiedział się o nich Herod i ogólny przebieg spotkania jest dobrze znany.

Następnego dnia magowie wyruszyli do Betlejem, dokąd dotarli o zmierzchu. Kiedy nad jednym z domów zobaczyli gwiazdę, która im prawie cały czas towarzyszyła, ogarnęła ich radość. Weszli do niego i zobaczywszy małe dziecko upadli przed nim na kolana. Jezus miał wtedy 10 miesięcy. Było to wieczorem 26 grudnia 6 r. p.n.e. Powiedzieli, że „zobaczyli jego gwiazdę, że jest królem nad królami i przybyli oddać mu cześć i złożyć dary”. W nocy mieli widzenie, by do domu udać się inną drogą i ominąć Jerozolimę. Herod początkowo myślał, że to jakiś żart, ale nieustannie odczuwał niepokój i po 2 miesiącach polecił wymordować w Betlejem wszystkich chłopców w wieku do 2 lat (nie ma na to jednak dowodów historycznych). Tyle z wizji Anny Katarzyny Emmerich. Można mieć wątpliwości co do czerpania informacji z wizji ludzkich. Są jednak wizje, których spójność i zgodność z faktami jest zadziwiająca i do takich należą wizje Anny Katarzyny Emmerich. Nie są wprawdzie „twardym” dowodem lubianym przez wielu badaczy, ale daleki jestem od ich lekceważenia.

Chciałbym na koniec podać pewien fakt łączący w jakiś sposób czas narodzin Zaratasa i Jezusa. Otóż wg moich obliczeń obejmujących 5000 lat przed Chrystusem i 5000 lat po Chrystusie[1], trzykrotna koniunkcja Jowisza i Saturna w znaku Ryb wystąpiła tylko dwukrotnie: w IX w. p.n.e. oraz właśnie w roku narodzin Jezusa! Co więcej – bez względu na to jakiego Zodiaku używamy, był to zawsze znak Ryb (stosując Zodiak tropikalny trzykrotna koniunkcja wystąpiła poza tym tylko w latach 4891-4892 p. n. e.). Wymieniony IX w. p. n. e. na pierwszy rzut oka nie ma związku z tematem. Wziąwszy jednak pod uwagę, że obecnie coraz więcej badaczy skłania się ku poglądowi, że okres życia Zaratasa należy datować co najmniej na IX w. p. n. e., na co wskazuje język użyty w jego pismach (staroawestyjski), który używany był jeszcze w tym czasie, zapowiedź Zaratasa, że narodzi się ponownie i że należy wyglądać na niebie znaków jego ponownych narodzin, nabiera innego znaczenia. Tym szczególnym znakiem miała być więc wspomniana trzykrotna koniunkcja Jowisz i Saturna w znaku Ryb!

Czy Trzej Królowie byli tylko legendą? Choć nie ma twardych dowodów potwierdzających realność tego zdarzenia, moim zdaniem nie można zignorować szczegółowych wizji AKE. A Gwiazda Betlejemska? Sam fakt opisu zachowania się gwiazdy neguje moim zdaniem materialną realność zjawiska. Być może było rzeczywiście jakieś zjawisko określane Gwiazdą Betlejemską, ale nie było to zjawisko realne w takim samym stopniu jak trzykrotna koniunkcja Jowisza i Saturna w Rybach i nie należy tych zjawisk traktować jako równoważne bądź nawet tożsame. Koniunkcja planet mogła być oczekiwanym i odczytanym znakiem, ale to nie ona prowadziła Magów do Betlejem.

To oni, Trzej Królowie, czyli w istocie rzeczy astrolodzy, prawidłowo odczytali znak przyjścia na świat Zbawiciela i dlatego też Święto Trzech Króli należałoby właściwie świętować także jako Święto Astrologów, które od lat obchodzę osobiście i do czego zachęcam innych.

[1] Astrologiczne programy komputerowe obejmują obliczeniami okres maksymalnie do ok. 10000 lat

 
Tekst powyższy jest fragmentem wykładu wygłoszonego 7 stycznia 2013 r. w Polskim Towarzystwie Astrologicznym

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.