Wczoraj odbył się pierwszy wykład w Polskim Towarzystwie Astrologicznym. Dla mnie był to szczególny dzień, ponieważ to właśnie mojej osobie przypadło wygłoszenie wykładu inaugurującego działalność Towarzystwa. Nie sądziłem, że aż tyle osób nie będących członkami PTA przybędzie i dotrwa do końca, bo ekonomia – nawet jeśli jest to astroekonomia – to raczej dziedzina do niedawna mało wzbudzająca zainteresowanie. Dopiero obecny kryzys trochę spopularyzował astrologię gospodarczą w naszym kraju, podobnie jak ekonomię. Szkoda tylko, że czołowe blogi o tej tematyce szybko się skomercjalizowały ale widać Pluton opuszczając znak Strzelca i wkraczając do materialistycznego znaku Koziorożca położył kres idealizmowi. Podobne zjawisko kiedyś obserwowałem, gdy Uran przechodził ze Strzelca do Koziorożca. Odkryto niemal nagle, że komputery to coś więcej niż tylko rozrywka i edukacja. Szybko znalazły zastosowanie w firmach i instytucjach do bardzo konkretnych i przyziemnych celów. Ciekawe, że dopóki Uran był w Strzelcu nikomu jakoś nie przychodziło to wcześniej do głowy.
Tematem wykładu był kryzys, ten obecny i tamten sprzed 80 lat. Media lubią sensację i obecny kryzys stawiają na równi z kryzysem lat 30-tych. Porównanie to jest jednak nieuzasadnione i przedwczesne. Szczególnie, że – jak ogłosił Ben Bernanke – kryzys już się skończył(!). Mało kto pamięta lata 30-te ale kto doświadczył tamtego kryzysu, ten widzi jakim nieporozumieniem jest stawianie w tej chwili obok siebie tych kryzysów.
Czy kryzys się już skończył? Inwestorzy giełdowi są zachwyceni półrocznym nieprzerwanym wzrostem cen akcji. Ekonomiści również się cieszą z rosnących wskaźników. Euforii nie ulegają astrolodzy. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć do efemeryd lub skorzystać z astrologicznego programu komputerowego, np. z Uranii. Od dawna wiedzą o roli Saturna i innych planet ciężkich w gospodarce światowej. Już dziś uściśliła się kwadratura Saturna i Plutona. Skłonny jestem więc zaryzykować twierdzenie, że obecną falę minihossy mamy już za sobą i pozostanie tylko zgrzytanie zębów tym, którzy upoili się niedawną koniunkcją Jowisza i Neptuna – sprawców tej minihossy. Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że bezwładność rynków będzie tak duża i w ubiegłym tygodniu indeksy giełdowe sięgną tegorocznych rekordów. Jowisz i Neptun rozeszły się stosunkowo dawno. W praktyce stosuję znacznie ściślejsze orby, tj. zakresy dokładności aspektów. Jedynym wyjaśnieniem może być tylko to, że od czasu koniunkcji Jowisza i Neptuna nie utworzył się żaden napięciowy aspekt między innymi ważącymi w astroekonomii planetami.
Ale teraz to już koniec tego dobrego. Wspomniana kwadratura Saturna i Plutona utworzy się jeszcze i w przyszłym roku z racji ruchu wstecznego. Z nadmiarowym optymizmem Jowisza i ułudą Neptuna musimy się pożegnać na dobre. I to już dziś! Niech żyje czerwień!
Dowiedziałem się właśnie od znajomego, że jak będę chciał takie rzeczy jak wyżej wypisywać, to KNF może się do mnie przyczepić z zarzutem o manipulowanie rynkami finansowymi (sic!). Na początku się ubawiłem, bo do głowy mi nie przyszło, że mogę mieć taką władzę nad rynkami! Dla świętego spokoju jednak od dziś będzie się pojawiało takie oto zastrzeżenie:
Moja wypowiedź w formie artykułu, wpisu lub dowolnego innego tekstu, dźwięku lub obrazu na tej witrynie stanowi jedynie wyraz moich przemyśleń, nastawienia, nastroju, przebłysku intuicji i może informować co najwyżej o działaniach jakie ja sam podjąłbym w odniesieniu do takiego czy innego sposobu inwestowania czyli ujmując to krócej: taka wypowiedź jest moim widzimisię i nie jest rekomendacją w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych lub ich emitentów (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715). Nie ponoszę zatem odpowiedzialności za ewentualne szkody poniesione w wyniku decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie lektury niniejszych artykułów publikowanych na tej witrynie. Czytelnik niniejszego blogu wszelkie decyzje inwestycyjne podejmuje sam i na swoją własną odpowiedzialność.