Pisząc wczoraj w czasie trwania sesji nie przypuszczałem, że tak bardzo (bardziej niż sami Amerykanie) gracze giełdowi w Polsce będą przejmować się problemami amerykańskiego zadłużenia i sprowadzą WIG20 do 2551 punktów, podciągając go trochę na koniec do 2579 i indeks znalazł się na poziomie kwietnia i września 2010 r. Jak tu więc wytłumaczyć fakt, że giełda w Warszawie pod względem skali spadków dała się wyprzedzić tylko giełdzie w Atenach? Czyżby Polska również stała na skraju bankructwa jak Grecja?
Nie spodziewałem się aż takiej nieuzasadnionej przeceny na naszym rynku, liczyłem trochę na rozsądek graczy i (wciąż niedowierzając astrologii) nie doceniłem jednak w pełni wczorajszego panikarskiego układu Księżyca i Marsa, który wczoraj znalazł się właśnie w bojaźliwym znaku Raka oraz Urana i Plutona, które odpowiadają zwykle za nagły i niespodziewany (Uran) oraz przekraczający zwykłą skalę (Pluton) rozwój zdarzeń. Na szczęście to już przeszłość.