– “Wszędzie znajduje się centrum świata…” (“Czarny Łoś”)
Uwagi dotyczące układów planet, gdzie trzy kolejne pozycje zmieniały charakter, jaki był przywiązywany do każdej z nich, i za równo te balansujące się po obu stronach centralnej pozycji, znajdujemy już u Ptolemeusza. ( „Tetrabiblos,” Księga III, Rozdział X)
Dołącza on także przykład planet w „opozycji” mających po obu stronach i w równych harmonizujących odległościach dwie inne.
Upłynęło jednak wiele lat zanim kilku astrologów przypomniało ponownie o tego rodzaju planetarnych związkach i rozpoczęte zostały ponowne próby sprecyzowania powstałych powiązań.
Jedynymi przykładami, jakie przetrwał w tradycyjnej praktyce, zostały tak zwany „wielki trygon” oraz „Yod.”
Spróbujmy prześledzić przebiegający w takim przypadku proces. Załóżmy, że mamy do czynienia z układem Saturn, Księżyc, Mars, – występujących w tejże kolejności. Tu Saturn, wprowadzając konieczność ograniczeń, wpływa na „bezsilność emocjonalnej ekspresji,” a Mars, jako planeta kończąca taki układ, może wpływać na ograniczenie fizyczne lub uczucie bezsilności. Taka może być jedna z wielu wersji interpretacji midpunktu. Inaczej na to patrząc, aspekt Księżyc/Mars – mogący wyrazić się w „fizycznej formie ekspresji emocji,” jest na samym wstępie ograniczony układem Saturn/Księżyc…
Po tej linii możemy przeprowadzać każde podobne analizy. Co jednak się stanie, gdy te same planety znajdą się w innej kolejności na obwodzie horoskopu? Analizujemy to podobnie, ale rezultat związku tych samych planet nie będzie już taki sam. Gdyby Księżyc i Mars poprzedzały pozycję Saturna, mogło to by być utrudnieniem zarówno wyrazu emocji jak i swobody działania, – Księżyc i Saturn na początku układu mogłyby przyczynić się do cierpliwości i opanowania w zamierzonej aktywności.
Podstawą analizy midpunktu jest ocena kolejności wpływu, jaka sumuje końcowy efekt.
Przyjmijmy, że na obwodzie horoskopu, w kolejności występują Merkury, Wenus, Mars… Aby ten układ można było określić układem mid-punktowym, to albo są to planety bezpośrednio następujące po sobie i nic innego je nie przegradza, – wówczas mamy najstarszą formę takiego aspektu, o jakiej wspomina Ptolemeusz, a propaguje już w minionym tysiącleciu Aleksander Volguine, – albo są to pozycje po obu stronach centralnej planety, w takich samych, harmonicznych odległościach (bez znaczenia jest wówczas, czy znajdzie się w tym zasięgu jakaś inna pozycja horoskopowa). Ten system zastosował niemiecki astrolog Ebertin.
W zakresie mojej praktyki, mogę powiedzieć, że w obu przypadkach interpretacja będzie podobna.
W podręcznym spisie przykładów interpretowania midpunktów, dla uproszczenia, taka właśnie została przyjęta kolejność przedstawianych powiązań. Co jednak, gdy taki związek planet znajdziemy w innym następstwie? Co, gdy to będzie Wenus, Merkury, Mars, – lub Mars, Merkury, Wenus, – lub jakikolwiek z możliwych dalszych kombinacji?
Przez cały czas mamy do czynienia z tymi samymi symbolami planetarnymi, – z tym samym źródłem sugestii, inspiracji i podświadomych bodźców. Albo jest to Merkury pobudzający Wenus, a Wenus z kolei przenosi zarówno myśl jak i uczucie w rejon Marsa – możemy powiedzieć, że jest to myśl kreatywna szukająca potrzeby ekspresji, działania, realizacji powstałych uczuć w formie bardziej fizycznej. (W takim przypadku „sztuką astrologa” jest znalezienie bardziej konkretnego określenia).
Może to być sekwencja gdzie Wenus pobudza Marsa, a ten kolejno planetę Merkurego. Tu uczucia szybciej mogą znaleźć ujście w ekspresji fizycznej, a Merkury jest jakby „kronikarzem” ewentualnego zdarzenia.
W obu tych przypadkach mamy podłoże twórcze, ale w obu opiera się ono na potrzebie osobistej ekspresji, osobistego doświadczenia. Nie wiele to się zmieni, gdy Merkury znajdzie się pośrodku. Rozpoczynający ciąg planet Mars wprowadzi impuls akcji, a kończący określi charakter rezultatów…
W przypadku innych planet, może to wymagać bardziej zróżnicowanej interpretacji, wciąż jednak mamy do czynienia z konglomeracją jakby trzech aspektów, gdzie w midpunkcie A = B/C, jest aspekt B/C. B/A i A/C.
(Przyjęta konwencja, to Centrum = Początek/Koniec zestawu).
Astrologii nie można – na szczęście – opatentować. Niezależnie, że opiera się ona na bardzo ścisłej wiedzy o naszym najbliższym wszechświecie, nie można jej zamykać w sztywnych formułach, czy ustalać reguły. W warunkach, gdy mamy do oceny tę ilość czynników, jakie w każdym przypadku występują przy próbach analizy układów planet, horoskopu, – wyniki powstają bardzo indywidualne.
Zastosowanie komputera pomaga w obliczeniach, ale komercjalne próby zamieszczania gotowych interpretacji, są tylko i wyłącznie dla celów komercjalnych.
Interpretacja to ten dział astrologii, który nazywamy sztuką. Astrolog wykorzystuje swą wiedzę, swe doświadczenie, aby przetłumaczyć język symboli w zakresie jego znaczenia w aktualnych warunkach, w danej sytuacji. Stąd, w opisach, skryptach czy poradach stosuje się przykłady, a nie sztywne założenia. Każdy astrolog ma swój zasób informacji, dysponuję przykładami przypadków, jakie w swojej praktyce napotkał. Jeżeli występuje tam jakakolwiek zbieżność, to wynikać to może z prawa „przyciągania podobieństw,” a nie stanowi absolutnej reguły.
Tylko powrót do prymitywnych (intelektualnie) warunków życia, dałby możliwość tworzenia czegoś w rodzaju kanonów, – ale wówczas astrologia straciłaby swoje znaczenie i zastosowanie.